Ocalić rzekę! Gdzie zniknęli politycy PiS?

Zaczęło się od niedbalstwa połączonego z lekceważeniem problemu, skończyło przerwaniem grobli i katastrofą ekologiczną. Łarpi zaczęła grozić zamiana w bagnisty ściek. Dzięki ogromnym staraniom wielu osób i instytucji sprawca nieszczęścia podjął prace naprawcze, ale… Ale przerwał działania po 10 dniach (miały trwać trzy tygodnie), w dodatku prace wykonał niedbale, jak to się mówi: „po łebkach”. Szczęśliwie do tego czasu zaczął już funkcjonować Społeczny komitet ratowania Łarpi. W wyniku intensywnych protestów główny szkodnik, czyli Hyundai Engineering, obiecał powrót pogłębiarki i dokończenie prac. Czy tak się stanie – jeszcze nie wiadomo. Sytuację dokładnie zrelacjonował 19 III Wiesław Gaweł, opisując pokojową manifestację (19 marca) na rondzie przy ul. Jasienickiej, a dziś (21 marca) kolejne uwagi wniósł wpis INFO Szczecin na stronie Komitetu. Więcej: w dalszej części notatki. Foto wyżej – Gracjan Broda (za pozwoleniem).

Protest 19 marca

W piątek, 19 III, o godzinie 14 czternastej, na rondzie przy ul. Jasienickiej rozpoczął się pokojowy protest w obronie polickiej rzeki. Jego sens wyjaśnił Wiesław Gaweł w tekście przytoczonym niżej (tekst i foto – W. Gaweł, przytaczamy za zezwoleniem Autora).

„DLACZEGO ZROBILIŚMY TEN PROTEST ? Otóż 09 marca 2021 r. pojechaliśmy na kolejne spotkanie z przedstawicielami Inwestora i Wykonawcy na pole refulacyjne przy Łarpii, na teren budowy Portu Morskiego w Policach. Już na początku zabolało, że z naszego grona wykluczono ważne osoby z grupy naukowców. Mimo to pozwoliliśmy wypowiedzieć się Przedstawicielom Inwestora i Wykonawcy o przeprowadzonych pracach na polu refulacyjnym budowanego Portu, w tym o umocnieniu grobli, O zmianie jej przebiegu w miejscu jej osunięcia do Łarpi, itd. Nasi rozmówcy wyjaśnili, że pracująca na Łarpi pogłębiarka wykonała już roboty na długości ok. 1000 m, czyli oczyszczono odcinek 650 metrowy, a ponadto dodatkowo pogłębiono Łarpię na odcinku 400 m. Ku naszemu zdziwieniu powiedziano nam, że tym samym pogłębiarka pracując tylko 10 dni zakończyła pracę na Łarpi, mimo, że miała pracować wg Harmonogramu CZYŚCIĆ ŁARPIĘ przez 3 tygodnie. Niepocieszeni tym stanowiskiem postanowiliśmy przyjrzeć się z bliska wykonanej robocie. Jakież było nasze zaskoczenie, kiedy otrzymaliśmy zdjęcia wykonane z wody i powietrza przez naszych wodniaków, a które wyraźnie pokazały, że – maszyna po prostu „przejechała się” na odcinku wspomnianych 1000 m usuwając tylko niewielką ilość wrzuconego refulatu. Rzeka, która przed awarią miała 40 metrów szerokości, ma obecnie zaledwie 20 metrów, a do tego powstała tylko wąska wstążka mająca głębokość 1,1 czy 1,2 m. Nie mogąc pogodzić się z takim kiepskim wykonaniem robót spotkaliśmy się w gronie przedstawicieli wszystkich stowarzyszeń i klubów korzystających z dobrodziejstw tej rzeki i podjęliśmy decyzję o pokojowym proteście wobec Inwestora jakim jest Grupa Azoty Z.Ch. Police SA i wykonawcy prac w ramach projektu „Polimery Police”, czyli koreańska spółka Hyundai Engineering Company. Toteż 19 marca odbyła się pikieta zorganizowana przez Społeczny Komitet Obrony Łarpi. W pokojowy sposób, z zachowaniem obostrzeń pandemicznych, domagaliśmy się od Grupy Azoty Police oraz Hyundai Engineering usunięcia szkód powstałych na rzece w wyniku prowadzonej inwestycji Polimery Police. W piątek w kilkudziesięcioosobowym gronie byli na pikiecie tylko przedstawiciele polickich organizacji wodniackich, ale za nimi stoi spora grupa wsparcia – tj. blisko czterystu użytkowników rzeki. Protestujących osobiście wsparł poseł na Sejm RP Arkadiusz Marchewka, który interweniował już wcześniej w tej sprawie w Urzędzie Morskim w Szczecinie i innych instytucjach. Na dzień dzisiejszy wiemy, że 18 marca pogłębiarka wróciła na Łarpię jednak nadal nie pracuje, bo nie ma ułożonej instalacji do usuwania zalegającego w rzece refulatu. Czekamy więc na rozwój sytuacji.”

A teraz o polityce. Pod relacją Wiesława Gawła niejaka Marta Kowalska zamieściła krytyczny wpis, (cytujemy):

Marta Kowalska: Jesteście niepoważni, jak „strajk” (niektórych) kobiet. A komitet „społeczny” z udziałem hipokrytów z platformy obywatelskiej to już jawna kpina.”

Pani, wyraźnie fanatycznej zwolenniczce PiS, nie odpowiadał udział w proteście posła PO Arkadiusza Marchewki oraz szefa polickiej organizacji PO, a zarazem radnego powiatu – Janusza Szwyda. Prawdopodobnie dlatego, że żaden zachodniopomorski parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości losem Łarpi się nie zainteresował, a cóż dopiero powiedzieć o szczecińsko-polickich aktywistach w rodzaju Pawła Mirowskiego oraz licznych działaczy lokalnych, jakże łatwo szukających „dziury w całym” i bezustannie krytykujących samorządowe władze, bo są „z innego rozdania”. Ani prominenci powiatowej organizacji, ani radni PiS szczebla miejskiego i powiatowego nosa nie wychylają z ukrycia, tak jakby los Łarpi niewiele ich obchodził. Tymczasem katastrofa ekologiczna nie ma barw politycznych, jest tragedią dla całej społeczności zarówno Polic, jak gminy i wszyscy powinni się przyczynić do ratowania ważnej dla miasta rzeki. Zdarzyło się nieszczęście (owszem, z racji niedopatrzenia, ale cóż z tego?), trzeba przystąpić do ratowania tego traktu wodnego. Obecność polityków (szczególnie parlamentarzystów) jest w tym kontekście bezcenna, ponieważ ich możliwości wykraczają poza zasięg oddziaływania „zwykłego” obywatela. I nie ma najmniejszego znaczenia, że inwestycja zwana potocznie „polimerami” realizowana jest w czasie, gdy kombinatem chemicznym kieruje pisowski zarząd. Nikt, komu Łarpia jest droga, nie szuka winnych, zresztą znanych. Popełniono błąd, błąd trzeba naprawić. Mówiąc krótko: „wszystkie ręce na pokład”. Kiedy wybucha gdzieś pożar tylko ludzie o osobliwej postawie moralnej zastanawiają się, jakie są poglądy polityczne właścicieli płonącego budynku? Każdy normalny człowiek stara się pomóc w ugaszeniu pożogi. Mentalność warunkującą ratunek od tego z jaką grupą polityczną związani są potencjalni pogorzelcy to przysłowiowe dno i bąbelki. Liczymy, że w sprawie Łarpi, również w przypadku polityków PiS, nadejdzie opamiętanie.